Zioła szwedzkie to tradycyjna mieszanka 11 ziół, z których przygotowuje się nalewkę leczniczą na bazie alkoholu. Ich główną propagatorką w okresie powojennym stała się austriacka zielarka Maria Treben. To dzięki jej działaniom dawno zapomniana receptura wróciła na salony, zyskując miano czarodziejskiego elixiru na wszelkie dolegliwości. Sama idea stworzenia panaceum czyli uniwersalnego środka na wszystkie choroby i bolączki jest oczywiście o wiele starsza. W czasach cesarza rzymskiego Nerona powstała receptura teriaku, specjalnej mieszanki pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego, która miała zapewnić zdrowie i długie życie. Mikstura zawierała ok. 90 składników, w tym nawet sproszkowane żmije, którym przypisywano moc odtruwającą i oczyszczającą ludzki organizm. Mimo, że pojawiało się wiele głosów krytycznych, co do skuteczności teriaku, lek cieszył się popularnością jeszcze w czasach nowożytnych. W Polsce nazywano go driakwią. Ale wracając do ziół szwedzkich - nie do końca wiadomo, komu przypisać stworzenie owej mieszanki. Pewne wzmianki można znaleźć u Paracelsusa. Późniejsze informacje pochodzą z XVII wieku i dotyczą Dr Urbana Hjärne, lekarza na szwedzkim dworze, który z powodzeniem używał gorzkich ziół. Maria Treben powołuje się na recepturę szwedzkiego lekarza, Dr Samst, który stosował mieszankę gorzkich ziół i dożył 104 lat (a przyczyną jego śmierci był upadek z konia). Wraz z ukazaniem się pierwszego wydania "Apteki Pana Boga" M. Treben zioła szwedzkie wróciły do łask. Zyskały olbrzymią popularność początkowo w krajach niemieckojęzycznych, a następnie w całej Europie. Zresztą niezmienną popularnością cieszą się do dziś. Co takiego jest w składzie tej wyjątkowej mikstury? Dlaczego nie traci na atrakcyjności mimo upływu lat? Jeśli chodzi o oryginalny skład ziół szwedzkich - w pierwszym wydaniu swej "Apteki..." Maria Treben podaje recepturę na zioła szwedzkie "duże". W kolejnym wydaniu przedstawia już tylko zioła szwedzkie "małe", jako warte stosowania. Być może wynika to z faktu, że niektóre składniki ziół szwedzkich w dużym wydaniu, jak np. wydzielina Bobra mogą w najlepszym przypadku budzić dziś uśmiech pobłażania. Obecnie można spotkać wiele różnych mieszanek ziołowych pod nazwą szwedzkich lub gorzkich ziół, jednak ich skład odbiega często od oryginału.
Skład oryginalnych szwedzkich ziół wg M. Treben :
10 g aloesu (zamiennie można stosować piołun bądź korzeń goryczki)
5 g mirry
0,2 g szafranu
10 g senesu
10 g kamfory
10 g korzenia rabarbaru
10 g korzenia cytwaru
10 g manny
10 g teriaku weneckiego
5 g dziewięćsiła bezłodygowego
10 g korzenia arcydzięgla litworu
Tak przygotowaną mieszankę ziołową zalewamy 1,5 L 38% - 40% wódki pozostawiamy 14 dni w cieple, codziennie potrząsamy. Po tym czasie przecedzamy i przelewamy do ciemnych buteleczek.
Ową mieszankę można nabyć w dobrze zaopatrzonym sklepie zielarskim (zdobycie wszystkich składników samodzielnie jest raczej trudne) bądź kupić w formie nalewki gotowej bezpośrednio do użycia.
Korzystając z zapisków Dr. Samst, Maria Treben podaje 46 obszarów zastosowania ziół szwedzkich ; od bólów zęba, uszu, żołądka, poprzez bóle reumatyczne, trudno gojące się rany, pobudzenie apetytu, poprawę procesów trawiennnych, aż po niedokrwistość czy ataki epilepsji.
Zioła szwedzkie można stosować zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Przy stosowaniu wewnętrznym możliwe jest rozcieńczanie wodą lub herbatą ziołową. Dawkowanie zależy od stopnia dolegliwości. Profilaktycznie autorka zaleca 1 łyżeczkę rano i wieczorem, rozcieńczoną wodą lub herbatą. W stanach chorobowych o trudnym przebiegu - 2 do 3 łyżek stołowych wg schematu : każdą łyżkę mikstury rozcieńczyć 1/8 l herbaty ziołowej, zażywać pół godziny przed i pół godziny po posiłku.
Przed zastosowaniem okładu zewnętrznego, zaleca się uprzednie posmarowanie skóry tłustym kremem, bądź np. maścią z nagietka, żeby wykluczyć podrażnienie skóry. Namoczoną gazę, wacik, przykładamy na chore miejsce, następnie możemy owinąć np. folią spożywczą, żeby uniknąć zabrudzeń ubrań, a potem owijamy ręcznikiem, bawełnianą szmatką itp. Okład pozostawiamy na 2 do 4 godzin, bądź nawet na całą noc. W razie reakcji alergicznych, podrażnień na skórze, trzeba okład ściągnąć natychmiast.
A co do skuteczności - na pewno nie jest to lek na wszelkie zło, ale w uzasadnionych przypadkach warto po zioła szwedzkie sięgać. Mnie zwłaszcza przekonuje zastosowanie zewnętrzne w formie kompresów. Choć kilka kropel na trawienie, zwłaszcza zimową porą, gdy zazwyczaj częściej jemy tłusto i obficie, na pewno nie zaszkodzi. Oczywiście pod warunkiem, że idąc za Paracelsusem pamiętamy o zasadzie Dosis facit venenum czyli dawka czyni truciznę...
Komentarze
Prześlij komentarz