O goryczce, jako składowej wielu ziół, tak niezbędnej dla prawidłowego funkcjonowania naszego układu trawiennego miałam napisać wraz z pierwszym mniszkiem lekarskim w tym roku - w zgodzie z rytmem natury. Ale ponieważ w ostatnim czasie sporo osób pytało mnie, jak wzmocnić i oczyścić wątrobę, jak się wspomagać ziołowo przy problemach z woreczkiem żółciowym itp. postanowiłam napisać ten post, nie czekając, aż biel za oknem zastąpi soczysta zieleń...
Pisząc o problemach układu trawiennego nie sposób pominąć kwestii spożywania substancji goryczkowych. Tak, tak - jeli chcesz zadbać o zdrowie twojej wątroby, woreczka żółciowego, jelita, musisz pamiętać o odrobinie goryczy każdego dnia 😉. Niemieckie przysłowie mówi "Was bitter im Mund, ist dem Magen gesund" czyli, co gorzkie w ustach, to zdrowe dla żołądka...a konkretnie : kiedy nasze kubki smakowe zostają skonfrontowane z gorzkim, cierpkim smakiem dochodzi do stymulacji wegetatywnego systemu nerwowego, co w konsekwencji prowadzi do zwiększenia wydzielania soków trawiennych. Zarówno żołądek, jak i wątroba, woreczek żółciowy oraz trzustka zostają pobudzone do działania. Przepływ żółci zostaje zintensyfikowany. Poprawie ulega też perystaltyka jelita. I mimo tych wszystkich pozytywnych reakcji naszego organizmu unikamy gorzkiego smaku na co dzień. O tym, że goryczka jest niezbędna dla utrzymania zdrowia wspominał już m.in. Hipokrates, Hildegarda z Bingen, a w późniejszym czasie m.in. Maria Treben - propagatorka szwedzkich ziół. Problemy z zaparciami, zakwaszeniem organizmu, cukrzyca, stany zapalne woreczka żółciowego, otyłość, to tylko niektóre z plag naszych czasów, które po części wynikają właśnie z wyeliminowania substancji goryczkowych z jadłospisu. Nawiasem mówiąc gorzki smak jest smakiem najsilniej rejestrowanym przez nasze kubki smakowe. Nie mamy jedank ku temu zbyt wielu okazji, gdyż goryczka na przestrzeni lat została dzięki modyfikacjom genetycznym usunięta z większości warzyw. Cukier dominuje w większości pokarmów, a tymczasem goryczka w naturalny sposób hamuje "wilczy apetyt" na słodycze...Pytanie więc, gdzie znaleźć tę zdrową gorycz? Na szczęście pozostały nam zioła takie jak : mniszek lekarski, krwawnik pospolity, dzięgiel litwor, szałwia, piołun, goryczka. Dwa ostatnie należą do ziół o najwyższym stopniu goryczy. Można je zażywać na wiele sposobów. W przypadku naparów z ziół zawierających substancje goryczkowe należy pamiętać, że nie należy ich słodzić i większości przypadków tracą one swoje wartości pod wpływem wysokiej temperatury. Stąd też skuteczniejsze są maceraty, czyli wodne wyciągi na zimno. Można też stosować ziołowe nalewki alkoholowe, jak np. szwedzkie zioła, gorzkie wyciągi octowe itp. Ja preferuję przyjmowanie zioł zawierających substancje goryczkowe w formie sproszkowanej. Łatwo je wkomponować w codzienny jadłospis. Moja domowa mieszanka zawiera: korzeń mniszka lekarskiego, zioło krwawnika, owoce jałowca, korzeń dzięgla litworu, zioło piołunu, kminek, fenkuł i korzeń bertramu...ale przynam szczerze, że nie wszystkie zioła zbieram sama...A na dobry początek polecam Wam mniszka lekarskiego, o którym będę pisać już niedługo, jak tylko śnieg się stopi...w zgodzie z rytmem natury...
Komentarze
Prześlij komentarz